Pandemia COVID-19 wymusiła duże zmiany w funkcjonowaniu programów redukcji szkód. Jak obecnie wygląda pomoc osobom uzależnionym od substancji psychoaktywnych czy osobom w kryzysie bezdomności? Na pytania Damiana Sobczyka (Polska Sieć Polityki Narkotykowej) odpowiadają Aleksandra Stańczak-Wiercioch i Beata Stelmaszczyk z Fundacji Polityki Społecznej PREKURSOR.
Aleksandra Stańczak-Wiercioch – Absolwentka resocjalizacji w IPSiR UW, Specjalistka psychoterapii uzależnień, od 15 lat pracuje z użytkownikami substancji psychoaktywnych. Koordynatorka Zintegrowanego Centrum Pomocy i Redukcji Szkód Drop-in Warszawa. Współautorka badań naukowych oraz szkoleń.
Beata Stelmaszczyk – Absolwentka Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji w IPSiR UW oraz Psychologii Kryzysu i Interwencji Kryzysowej SWPS, od 8 lat pracuje z użytkownikami substancji psychoaktywnych. Realizatorka projektów redukcji szkód i reintegracji społecznej oraz badań dotyczących substancji psychoaktywnych.
Damian Sobczyk: Czym zajmujecie się na co dzień w Fundacji?
Aleksandra Stańczak-Wiercioch: Od kilkunastu już lat pracuję z użytkownikami substancji psychoaktywnych, którzy z różnych powodów nie podejmują leczenia. Nasza praca w trakcie pandemii COVID-19 uległa zmianie ale w założeniu jest taka jak wcześniej, czyli pracujemy zarówno w formie stacjonarnej, jak i ulicznej. Oferujemy tym osobom szeroką pomoc, która głównie obejmuje case management, czyli dostosowywanie różnych interwencji do p otrzeb danego klienta.
Beata Stelmaszczyk: Mam krótszy staż niż Ola, gdyż pracuję w Fundacji od 2012 roku. Głównie zajmuję się interwencją kryzysową, interwencjami socjalnymi i szeroko pojętym wsparciem w zaspokajaniu potrzeb naszych klientów. Przed pandemią prowadziliśmy punkt dziennego pobytu czynny w godzinach 11-17 przez 6 dni w tygodniu, gdzie użytkownicy mogli odpocząć, skorzystać z prysznica, pralki, uzyskać pomoc prawnika, doradcy zawodowego, specjalisty terapii uzależnień, interwenta kryzysowego, pielęgniarki. Prowadzone były również warsztaty komputerowe, muzyczne, relaksacyjne, a w ramach reintegracji regularnie odbywały się wyjścia do kina, teatru, na kręgle, mecze piłki nożnej.
Jak pandemia COVID-19 wpłynęła na Wasze funkcjonowanie?
A.S.-W.: Przede wszystkim zmieniła się forma kontaktu. Ze względu na sytuację zmuszeni byliśmy obecnie położyć nacisk na Internet. W tym momencie komunikujemy się z klientami głównie na Facebooku oraz indywidualnie przez Messengera. Telefon był wcześniej uzupełnieniem bezpośredniego kontaktu, a teraz staje się również jedną z podstawowych form komunikacji z klientem. Kontakt bezpośredni pozostał, ale jest go znacznie mniej niż w przeszłości.
B.S.: Mieliśmy bardzo mało czasu na dostosowanie się do tej sytuacji. To co nam pomogło w utrzymaniu kontaktu to założenie grupy na Facebooku dla naszych klientów. Obecnie jest na niej prawie 100 osób. Nasi klienci od samego początku mieli dość ograniczone informacje na temat koronawirusa, dlatego na początku pandemii COVID-19 dużo naszych działań polegało na uzupełnianiu informacji o tym jak właściwie się zachować, jak dbać o higienę, jakie są zmiany prawne. Dynamiczna sytuacja powodowała często zagubienie wśród naszych klientów, którzy od połowy marca b.r. zostali pozbawieni wsparcia środowiskowego oraz instytucjonalnego. Dużą część naszych podopiecznych stanowią osoby bezdomne, bez stałych dochodów. Doświadczają oni jeszcze większego zmarginalizowania we wszystkich obszarach życia. Obostrzenia utrudniły im dostęp do miejsc noclegowych, nieodpłatnej pomocy medycznej, miejsc w których mogą skorzystać z łaźni i pralni,darmowych posiłków, czy usług pielęgniarskich. W grupie tej wiele osób ma zdiagnozowane różne choroby t.j. zakrzepica, HIV, HCV, owrzodzenia kończyn, depresja, padaczka, nowotwory, niedowłady.
A.S.-W.: Dzięki grupie szybko przekazujemy informacje o ofertach pracy, elementach tarczy antykryzysowej czy innych komunikatach. Trzeba jednak zaznaczyć, że nasi klienci są bardzo zróżnicowaną grupą. Wielu naszych klientów jest wykluczonych cyfrowo. Nie mają oni nawet telefonu, ani dostępu do Internetu. Z tego względu dużo kontaktów potraciliśmy. Wiemy gdzie oni przebywają i spotykamy się z nimi na ulicy. To zróżnicowanie powoduje, że mamy więcej pracy ale jesteśmy w stanie do każdego dotrzeć z ważnymi informacjami niezależnie jaką formę kontaktu wybierze.
B.S.: Taka forma pozwoliła nam także na przekazywanie im informacji na temat pandemii COVID-19 i wszystkich zasad bezpieczeństwa. Priorytetem stało się dla nas dostarczenie najbardziej potrzebującym maseczek, płynów do dezynfekcji, rękawiczek, żywności.
W jaki sposób pokrywacie takie wcześniej nieplanowane wydatki?
A.S.-W.: Rzeczywiście, pandemia bardzo zmieniła naszą sytuację. Urząd Miasta Warszawa przekazywał nam środki na zakup żywności dla naszych bezdomnych klientów, którzy dzięki temu w punkcie drop-in mogli raz dziennie zjeść ciepły posiłek. Ze względu na COVID-19 wiele osób, które były na substytucji straciło pracę. Dzwonią do nas osoby, które mimo iż już nie biorą, to po stracie pracy są w trudnej sytuacji, bo nie mają innych środków np. z zasiłków czy 500 plus. Rozpoczęliśmy więc zrzutkę na zapewnienie im żywności, bo środki z miasta są niewystarczające.
B.S.: Mamy też dużą grupę klientów, którzy mają problemy zdrowotne takie jak owrzodzenia stóp, podudzi. Są to poważne rany, które się nie goją przez wiele lat. Te osoby przez pandemię mają ograniczony dostęp do placówek medycznych. U nas mogli oni skorzystać z pomocy podczas dyżurów pielęgniarki. Żeby nie zaprzepaścić pracy włożonej w pielęgnację ran takim osobom co dwa tygodnie dostarczamy zapas opatrunków, gaz czy bandaży. Szczególnie ważne jest, żeby otrzymywały one specjalistyczne opatrunki, które mają w sobie antybiotyk lub substancję bakteriobójczą typu srebro. Zapotrzebowanie na zakup tych środków jest coraz większe, zaś dofinansowanie na materiały pomocnicze niestety maleje, co stawia nas przed trudnymi dylematami.
A.S.-W.: Środków na te materiały pomocnicze jak igły, strzykawki, opatrunki jest mało, a niestety otrzymaliśmy też mniejszą dotację niż w zeszłym roku. Organizacje, które przed epidemią dostarczały opatrunki obecnie zawiesiły działalność. Wykorzystujemy więc do tych celów nasz prywatny samochód. Wcześniej utrzymywaliśmy się tylko z konkursów. Organizowanie zrzutki jest dla nas czymś nowym.
B.S.: Niedawno otrzymaliśmy też dofinansowanie z Krajowego Biura ds Przeciwdziałania Narkomanii na zakup środków ochrony, opatrunków i żywności. Staramy się jakoś podzielić te środki, które mamy do końca roku tak, żeby zabezpieczyć naszych klientów.
A.S.-W.: Cały czas żyjemy w stresie, że wydając teraz na rzeczy na które wcześniej nie wydawaliśmy to czy pod koniec roku będziemy mieć na strzykawki i igły. Wiemy, że na coś zabraknie na pewno. Musimy dokonywać wyboru, co jest ważniejsze w danym momencie.
Cały czas żyjemy w stresie, że wydając teraz na rzeczy na które wcześniej nie wydawaliśmy to czy pod koniec roku będziemy mieć na strzykawki i igły.
Jak pandemia wpłynęła na dostęp do oddziałów detoksykacyjnych?
A.S-W.: Tutaj też nastąpiła olbrzymia zmiana, bo np. oddział detoksykacyjny przy Szpitalu Nowowiejskim w Warszawie został przekształcony w oddział covidowy. W tej sytuacji takiego detoksu w Warszawie nie ma. Jego szefowa, Iwona Kołodziejczyk cały czas walczy o jego przywrócenie. Taki oddział jest np. w Lublinie ale z tego informował doktor Andrzej Kaciuba to przyjęcia są ale trzeba czekać bardzo długo na miejsce. Ze względu na epidemię dostępność się drastycznie pogorszyła.
Jaka jest obecnie sytuacja programów substytucyjnych?
A.S.-W.: To co warto podkreślić, to to że pandemia pokazuje jasno, iż należy zmienić formułę substytucji na taką bardziej przyjazną dla klienta. Substytucja powinna być traktowana jak każdy inny lek i pacjent powinien mieć możliwość jej zakupu w aptece. Dzięki temu zmniejszyłoby się tzw. środowiskowe uzależnienie, kiedy ludzie zbierają się pod ośrodkiem substytucyjnym i spędzają wspólnie czas w środowisku osób uzależnionych.
B.S.: Ta sytuacja pokazała, że jest bardzo duża potrzeba takich zmian. Nasze programy niestety funkcjonują bardzo kontrolnie, nie mają zaufania do klientów. Oczywiście jest taka grupa, która zawsze będzie kombinować, sprzedawać, dobierać. Natomiast większość osób jest w stanie prawidłowo funkcjonować, a przez te restrykcje są one mocno dyskryminowane i pozbawione decyzyjności.
Jaki wpływ pandemia będzie miała na sytuację osób uzależnionych i całą politykę narkotykową?
A.S.-W.: Wydaje mi się, że będzie mniej pieniędzy w konkursach ponieważ pieniądze trzeba będzie wydać na ratowanie gospodarki. Nie jestem optymistką jeśli chodzi o pozytywne zmiany względem użytkowników. Od zawsze byli oni traktowani jako najgorsza grupa, najbardziej zmarginalizowana i raczej tak pozostanie. Zastanawialiśmy się czemu zrzutka tak źle idzie. Odpowiedź jest prosta, w sytuacji kiedy lekarze potrzebują pieniądze na środki ochrony to kto da na userów?