Ze względu na pandemię COVID-19 organizacje pozarządowe zajmujące się pomocą osobom uzależnionym i używającym narkotyków stoją przed krytycznymi wyzwaniami, na które muszą szybko reagować. Jak pandemia wpływa na ich funkcjonowanie i tym samym na pomoc osobom uzależnionym od substancji psychoaktywnych czy osobom w kryzysie bezdomności? Na pytania Agnieszki Sieniawskiej (Polska Sieć Polityki Narkotykowej) odpowiada Grzegorz Wodowski, kierownik poradni uzależnień oraz drop-in w Krakowie.
Grzegorz Wodowski – socjolog, specjalista terapii uzależnień i pracownik socjalny. Kieruje Poradnią MONAR w Krakowie oraz zintegrowanym centrum redukcji szkód DROP-IN KRAKOWSKA 19, prowadząc w obydwu placówkach zarówno programy redukcji szkód, jak i działania związane z leczeniem uzależnień. W przeszłości redagował pismo o tematyce narkotykowej Magazyn MNB. Członek założyciel Polskiej Sieci Polityki Narkotykowej. Autor wielu publikacji o tematyce uzależnień.
Agnieszka Sieniawska: Czym zajmuje się krakowskie centrum drop-in i w jaki sposób zmodyfikowaliście działania w związku z pandemią COVID-19?
Grzegorz Wodowski: Angielski termin „drop-in” oznacza po prostu – wpadnij. Został przyjęty na całym świecie jako nazwa serwisu, w którym większość działań dotyczy ograniczania szkód zdrowotnych i społecznych dla osób używających narkotyków. W związku z pandemią, w połowie marca 2020 zamknęliśmy drzwi drop-in dla klientów. Szczęśliwe złożyło się, że te drzwi są wyposażone w okienko do nocnych dyżurów apteki, która mieściła się wcześniej w naszym lokalu. Okienko wykorzystujemy do kontaktowania się z klientami oraz wydawania im akcesoriów redukcji szkód, które związane są z zażywaniem narkotyków, czyli sterylnego sprzętu do iniekcji, takiego jak igły i strzykawki czy gaziki alkoholowe. Oczywiście wymieniamy też sprzęt iniekcyjny celem zahamowania rozprzestrzeniania chorób przenoszonych drogą krwiopochodną, typu HIV, HCV. Odbieramy brudne igły i strzykawki, które poddawane są utylizacji. Dodatkowo, w związku z pandemią zdecydowaliśmy się na rozszerzenie działań – wydajemy klientom pojemniki z płynami dezynfekcyjnymi do higieny osobistej, maseczki, które sami w drop-in produkujemy oraz dostajemy od zaprzyjaźnionych firm i organizacji. Wydajemy także rękawiczki jednorazowe oraz monitorujemy stan zdrowia klientów w kontekście ich potencjalnego zakażenia COVID-19. Jak dotąd nie wykryliśmy żadnych symptomów zakażenia u naszych klientów.
Dodatkowo, w związku z pandemią zdecydowaliśmy się na rozszerzenie działań – wydajemy klientom pojemniki z płynami dezynfekcyjnymi do higieny osobistej, maseczki, które sami w drop-in produkujemy oraz dostajemy od zaprzyjaźnionych firm i organizacji
Ważnym elementem pomocy jest także udzielanie aktualnych informacji na temat dostępności miejsc, w których można uzyskać pomoc – działających noclegowni, detoksów, placówek pomocowych, łaźni. Nasza oferta została także rozszerzona o działania outreach, które realizujemy w dwóch formach. Pierwsza forma polega na możliwości dowozu czystego sprzętu do iniekcji tym klientom, którzy nie mogą do nas przyjechać ze względów zdrowotnych. Druga forma polega na podejmowaniu interwencji w okolicy drop-in. Gdy dostajemy zgłoszenie, że ktoś w pobliżu potrzebuje pomocy, np. ze względu na nadużycie substancji psychoaktywnych, podejmujemy interwencje. Nie możemy zbyt długo rozmawiać z klientami przez okienko, by nie tworzyć kolejki i nie stwarzać zagrożenia epidemiologicznego, ale jeśli występuje potrzeba odbycia dłuższej rozmowy, jest taka możliwość. Wówczas zachowując wszelkie zasady ostrożności, takie jak utrzymanie odpowiedniego dystansu czy założenie maseczki, wychodzimy z klientem na spacer by odbyć dłuższą rozmowę. Ten rodzaj działania ma za zadanie zastąpić możliwość bezpośredniego kontaktu i konsultacji w drop-in.
Ilu klientów odwiedza drop-in i kim są te osoby?
W ciągu jednego dnia drop-in odwiedza około 20 klientów. W pierwszych tygodniach pandemii w drop-in pojawiały się głównie osoby bezdomne, które nie wiedziały gdzie mają się podziać. Około 60-70 procent naszych klientów to osoby w krytycznej sytuacji, spędzające dużą część swojego dnia na ulicy. Są to osoby z długim stażem używania narkotyków, które nie mają środków finansowych na pożywienie, czy czysty sprzęt do iniekcji. Młodsi użytkownicy narkotyków przestali się pojawiać. Dostępne dotychczas formy pomocy np. oferowane przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej są obecnie bardzo ograniczone. Dlatego w dobie pandemii w dużej mierze zajęliśmy się dożywianiem klientów. Dzięki współpracy ze spółdzielnią „Równość” wydajemy codziennie kilkanaście pełnych obiadów dla klientów, które o godz. 12 dowożone są do drop-in przez tą firmę. Jeśli zabraknie obiadów, wydajemy inne produkty spożywcze, w które zaopatrują nas także inne firmy współpracujące.
Jak zmieniło się funkcjonowanie poradni leczenia uzależnień, szpitali zakaźnych, serwisów redukcji szkód, hosteli, schronisk oraz programów substytucyjnych w Krakowie?
Większość instytucji pomocowych działa, ale dostęp do nich jest utrudniony. Jeśli chodzi o poradnie leczenie uzależnień to łącznie z poradnią Monar wszystkie świadczą usługi przy pomocy metod teleinformatycznych, czyli przy pomocy telefonu lub komunikatorów internetowych. Jeden z dwóch oddziałów detoksykacyjnych działa w Szpitalu Rydygiera w Krakowie, a drugi Monaru w Myszowie nie przyjmuje pacjentów. Bardzo sprawnie działa też noclegownia dla czynnych użytkowników narkotyków w Krakowie.
Program substytucyjny funkcjonuje w formule wydawania zapasów metadonu na 2 tygodnie. Część osób, która dostała metadon na 2 tygodnie już go nie miała po dwóch dniach. Jeśli chodzi o klientów to obserwujemy 2 skrajne postawy. Jedni mobilizują się i potrafią funkcjonować w nowym systemie nawet lepiej niż przed epidemią. Natomiast druga grupa klientów to osoby, które fatalnie funkcjonują w związku z trudną sytuacją życiową i próbują kompensować złe samopoczucie dużą ilością środków odurzających.
W stosunku do pewnej grupy pacjentów programy powinny zachować poprzedni tryb wydawania metadonu, może niecodzienny, ale nie wydawać leku na 2 tygodnie.
Klienci nie byli przygotowani na otrzymanie dużych ilości metadonu. Paranoiczny kontekst pandemii i niepewność sytuacji spowodowała, że ta druga grupa osób nie potrafiła zagospodarować zapasów. W stosunku do pewnej grupy pacjentów programy powinny zachować poprzedni tryb wydawania metadonu, może niecodzienny, ale nie wydawać leku na 2 tygodnie. W drop-in dochodziło do sytuacji, w których pojawiali się klienci zupełnie poza kontrolą, w stanie kompletnego odurzenia, którzy po wykorzystaniu zapasów metadonu zostawali na głodzie. Sytuacja ta pokazuje, że zróżnicowanie modelu leczenia substytucyjnego jest ważne.Czy powstały dodatkowe fundusze na wsparcie programów redukcji szkód w związku z COVID-19?
Nie powstały fundusze ratujące sytuacje organizacji. Wręcz przeciwnie, Urząd Miasta Kraków unieważnił konkurs, na podstawie którego mieliśmy otrzymać dotacje na działanie drop-in.
W jaki sposób pandemia może zmienić politykę narkotykową? Czy są dobre praktyki wynikające pandemii w kontekście zatrzymań osób używających narkotyki, substytucji, programów redukcji szkód?
Pandemia pokazała priorytety związane z porządkiem publicznym. Przestępstwa związane z posiadaniem konsumpcyjnych ilości narkotyków okazały się mało istotne dla organów ścigania. Gdy Policja ma coś ważnego do roboty to nie spala się na pierdołach. Widzieliśmy to jak na dłoni. Po pustym mieście poruszają się klienci i teoretycznie większość z nich może posiadać narkotyk. Nikt jednak ich nie zatrzymywał i nie wykorzystywał tej sytuacji. To pokazało hierarchie priorytetów. Konsumenckie przestępstwa narkotykowe zostały zepchnięte tam gdzie jest ich miejsce, czyli nigdzie. Zostały wyrzucone poza nawias zainteresowania Policji. Chyba to jest najlepsza nauka w tej sytuacji. Ta praktyka powinna utrzymać się także po pandemii.