Odpowiedź Jacka Charmasta na LIST MONARU

Wokoło Raportu: List Monaru po publikacji Raportu Rzecznika Praw Osób Uzależnionych i nasza odpowiedź (Zobacz list)

Po Monarze krąży list-sprzeciw wobec Raportu, pod którym zbierane są podpisy. Podpisy pacjentów. Dokument rzekomo napisali również pacjenci. Kto zna stosunki w Monarze wie, że żadna samodzielna inicjatywa tego typu, podjęta przez pacjentów, nie jest tam możliwa.

Zarzut: „Pacjenci” Monar twierdzą, że nie wiadomo kto powołał Biuro Rzecznika, że jego legitymacja do działania jest wątpliwa.

Odpowiedź: Biuro Rzecznika powstało w 2009 roku, z inicjatywy Stowarzyszenia JUMP’93 oraz Polskiej Sieci Polityki Narkotykowej, powołane na spotkaniu w Krakowie, a powołali je lekarze, terapeuci (w tym Jagoda Władoń, obecny członek Zarządu Monaru i czterech innych szefów placówek Monar), więziennicy, pracownicy socjalni, organizacje pacjenckie i same osoby uzależnione zrzeszone w Stowarzyszeniu Jump 93. Ok. 100 osób. Mamy znakomitą współpracę z Krajowym Biurem, o czym świadczy, że w każdej organizowanej przez nas konferencji przedstawiciele Biura Rzecznika zawsze uczestniczyli. Np. razem z nami kierowali dziesiątki listów do władz Pomorza i NFZ z prośbą o zmianę antypacjenckiej polityki leczniczej. Na ogół interwencje KBPN pozostawały tam bez echa.

Zarzut: Raport postuluje skrócenie czasu terapii.

Obrona: Cały świat ją skraca. Leczenie powyżej roku nie ma sensu i taka jest ostatnia rekomendacja Ministerstwa Zdrowia dla NFZ. Monar zapomniał chyba o własnym planie restrukturyzacji, sprzed roku bodajże, wg. którego z 31 monarowskich ośrodków o programie 12  miesięcznym, w niezmienionej formule ma pozostać tylko 9. Pozostałe mają skrócić czas leczenia i zostać przeprofilowane według następującego klucza:

  • 10 ośrodków stacjonarnych krótkoterminowych
  • 4 ośrodki dla osób z podwójną diagnozą
  • 2 ośrodki dla osób z nawrotami choroby
  • 1 ośrodek dla osób uzależnionych od alkoholu
  • 1 ośrodek dla kobiet
  • 2 ośrodki probacji alternatywnej ( dla osób kierowanych przez sąd)
  • 1 ośrodek korekcyjno – terapeutyczny dla dzieci i młodzieży

Zarzut: Jacek Charmast nie widział współczesnych ośrodków.

Odpowiedź: Widział lub posiada wiedzę, co się w nich dzieje. Np. zna przypadek Ośrodka Monar w Lipiance, k. Ostrołęki, gdzie pacjentów rekrutuje się nie ze względu na stan zdrowia, ale przydatności do prac przy wyrębie lasu. Zobaczyć ośrodki Monar i Karan i ocenić pod kątem naruszeń praw ich mieszkańców, chciała w 2010 roku Helsińska Fundacja Praw Człowieka, ale nie została do niektórych wpuszczona. Zostało to odnotowane na str. 44 Raportu Fundacji Monitoring przestrzegania praw pacjenta i dostępu do stacjonarnego leczenia uzależnień od narkotyków -2010, Karan nie wpuścił Fundacji do żadnego ośrodka.

Zarzut: Pacjenci zarzucają Jackowi Charmastowi, że bezprawnie wypowiada się w ich imieniu.

Obrona: Współpraca z pacjentami Monar nie jest możliwa, bo są poddani totalnej kontroli, nie posiadają autonomii, ani jako jednostki ani jako grupa. Dla pacjentów Monar można zrobić bardzo wiele, z nimi niestety nic. Jedyna samodzielna i autonomiczna grupa pacjentów w Polsce, to pacjenci ambulatoryjni i substytucyjni. Ale oczywiście mamy wśród naszych współpracowników pacjentów ośrodków. Za ich sprawą i wskazówkami udało się razem z Komisją Etyki przy Krajowym Biurze ds. Przeciwdziałania Narkomanii, wypracować stanowisko w sprawie wykorzystywania pacjentów ośrodków przy pracach gospodarczych czy przy remontach mieszkań terapeutów.

W 2008 roku, Jacek Charmast pisał do członków Monaru:

„W Monarze istnieje pewne ciało, które nazywa się Parlamentem pacjentów. Pacjent ośrodka MONAR to osoba dorosła, o bogatych doświadczeniach życiowych, mogąca pomóc Stowarzyszeniu w wielu nurtujących go kwestiach. Parlament natomiast, toteż nie byle co. Nie powinien zajmować się niczym innym, tylko ważnymi dla pacjentów kwestiami.

Jeżeli wybieramy reprezentację pacjentów, to mogą to być naprawdę osoby wartościowe, np. wykształcone, z przydatnym doświadczeniem zawodowym, po wielu miesiącach terapii. Mamy wiele możliwości mając ponad 1500 pacjentów. Ale dla MONARU pacjent to oszołom. Nie może zajmować się np. kwestią przemocowego traktowania go w wielu ośrodkach monarowskich, czy szerzej, obroną swoich praw. Czym zajmuje się Parlament MONARU? Otóż zadaniami, na które pozwolą ich terapeuci. Następującymi zadaniami (informacja z ostatniego posiedzenia tego parlamentu):

Dyskutowaliśmy na temat związany z organizowaniem FESTIWALU piosenki MONAROWSKIEJ który ma się odbyć w NOWOLIPSKU w dniach 21-23 sierpień tego roku i ma to być swoistego rodzaju impreza, która pokaże lub zaprezentuje działalność kulturową MONARÓW w Polsce. Odpowiedzialna za tą imprezę jest VIOLA  Jako drugą sprawę poruszyliśmy organizowanie MARATONU TOLERANCJI im. Marka Kotańskiego który podobnie jak Festiwal odbywać ma się w NOWOLIPSKU w dniu 17 maja tego roku i będzie dość pokaźną imprezą. Kolejną dyskusją był pomysł MARIANÓWKA jako ośrodka na zorganizowanie Spartakiady, która składać miałaby się z turniejów w dyscyplinach takich jak piłka nożna, siatkówka, koszykówka. Tyle zostało powiedziane z ich strony . Nie ustaliśmy daty ani niczego innego. Sprawa na tym stanęła.

Został ustalony termin następnego spotkania jako data 21 lutego i będzie to dzień obrad. Obrady odbędą się w Grabowie koło Łobez”.

W 2009 roku Jacek Charmast pisał:

Do Pana Przewodniczącego Parlamentu Pacjentów Społeczności Terapeutycznych Stowarzyszenia MONAR

Szanowny Panie Danielu,

 

Jak zapewne Panu wiadomo MONAR, jest w tej części Europy najbardziej znaną firmą zajmującą się pomocą uzależnionym. Oddziałuje na kraje sąsiadujące – istnieją placówki terapeutyczne odwołujące się do tradycji monarowskiej w Czechach, w Rosji i na Ukrainie.

Ok. 2/5 polskich społeczności terapeutycznych nosi tę markę. Znaczna część poradni uzależnień również. Większość europejskich krajów nie posiada tylu ośrodków ile posiada ich ta jedna organizacja.

 

MONAR ma duży wpływ na politykę narkotykową naszego kraju, lokalnie niekiedy decydującą. Dlatego to, co się w nim dzieje powinno żywo interesować społeczeństwo, a z drugiej strony opinia i potrzeby społeczne powinny być przez to stowarzyszenie respektowane. Tak się jednak nie dzieje.

W mojej i nie tylko mojej opinii MONAR jest w kryzysie, stoi w przededniu katastrofy, która dotknie przede wszystkim społeczności terapeutycznych a tym samym Was pacjentów.

Większość problemów o których będę tu pisał, jest znana zarządowi Stowarzyszenia, ale najwyraźniej nie przykłada on do nich dostatecznej wagi lub boi się kroków naprawczych, w opinii wielu osób niezbędnych.

Od paru lat można dostrzec odpływ pacjentów z ośrodków.  Przyczyna owego stanu nie jest żadną tajemnicą. Potencjalni pacjenci nie chcą być wyłączeni z życia przez ponad rok, poddawani poniżającym oddziaływaniom przez niekompetentnych „terapeutów”, oddziaływań z 85% gwarancją, że leczenie się nie powiedzie – oficjalne dane MONARU, raporty z lat 2004-2006 mówią że leczenie w jego ośrodkach kończy tylko 15% pacjentów!!!!

Taki wskaźnik jest katastrofą, bo pokazuje, że do tych ośrodków nie powinno się kierować pacjentów. Gdyby zastosować wskaźnik 30 % skuteczności jako próg dla rekomendacji ośrodka pacjentowi, to okazałoby się, że 3-4 ośrodki MONARU nadaje się do przyjmowania pacjentów.

W środowisku polskich specjalistów, pracownik ośrodkowej terapii MONAR ma zgodną opinię ignoranta, terapeutycznego „moherowego beretu” niekiedy z problemem alkoholowym, stosującego metody przynajmniej od dwudziestu lat nie zmieniane.

Dodatkowo a może przede wszystkim mamy ogromne ubóstwo oferty, nadmiar ośrodków z niemal identycznym programem. Jest to problem ogólnopolski, ale w  MONARZE występuje najpełniej.

Porządkując, oferta większości ośrodków MONAR przestała być atrakcyjna dla klientów głównie ze względu na niżej wymienione przyczyny:

  • Leczenie długoterminowe  – pacjent leczony za długo, bo niemal zawsze ponad rok.
  • Pacjent w ośrodku pozostaje w znacznej izolacji od społeczeństwa.
  • Behawioralna metoda leczenia polegająca na represjach, karach, „wybijaniu narkomanii młotkiem” .
  • Niekompetencja terapeutów – przykład: jeżeli problem przypadku ich przerasta wystawiają pacjenta za drzwi zamiast starać przekazać go innemu programowi
  • Bardzo niska skuteczność takiego leczenia.

To czego Wasz Parlament powinien żądać od Stowarzyszenia MONAR:

Zmiany struktury leczenia, poprzez przeprofilowanie istniejących placówek tak by odpowiadały potrzebom społecznym, np:

                – Utworzenia placówek dla kobiet, dla matek z dziećmi.

                – Dla osób z zaburzeniami psychicznymi.

                – Dla osób zerujących się z leków substytucyjnych i innych leków, np. benzodiazepin

                – Utworzenie oddziałów dziennych w dużych miastach.

Wprowadzenie zakazu stosowania przemocy terapeutycznej, drastycznych kar, poniżających praktyk, karania pracą (praca nie jest karą, komunikat, że praca jest karą jest demoralizacją).

Nie kierowanie przez poradnie uzależnień pacjentów do ośrodków, które nie respektują praw pacjentów i są nieefektywne. Tu w przypadku wyboru właściwego ośrodka należałoby bezwzględnie informować zainteresowane osoby, które ośrodki pracują dobrze, które źle. W mojej opinii połowa placówek stacjonarnych po prostu krzywdzi pacjentów, zniechęca ich do leczenia, pozbawia nadziei na sukces w terapii. Te placówki powinny ulec błyskawicznej reformie lub po prostu zniknąć. Należałoby przyjąć jakieś kryterium efektywności ośrodka. Np. tylko placówki posiadające wynik powyżej 20% osób kończących leczenie mogłyby współpracować z poradniami odnośnie naboru. Placówki o niższym wskaźniku musiałyby same starać się o pacjenta. Ruth Maxwell doradza w swojej znanej książce dla rodziców, by nie kierować dzieci do placówek o niższej efektywności niż 60 %. Moim zdaniem placówki o takich wskaźnikach w przyrodzie nie występują (górna granica dobrej efektywności to nieco ponad 40 %, w MONARZE ok. 30%).

Otwarcie placówek dla bezdomnych „Markot” dla osób, które chcą leczyć się w programach substytucyjnych (np. leczenia metadonem) lub przyjmować leki antyretrowirusowe, z powodu zakażenia HIV. W placówkach „Markot” dyskryminuje się wyżej wymienione kategorie klientów. Narkomani bezdomni są osobami, którym społeczeństwo też winno pomagać, a w szczególności Stowarzyszenie MONAR z racji swojej misji. Obowiązkiem Waszego Parlamentu jako reprezentacji osób uzależnionych jest upomnienie się o pomoc tej kategorii uzależnionych.

MONAR powinien aktywnie występować na rzecz zmiany prawa narkotykowego. Znana jest Państwu praktyka wyrywania przez policję pacjentów z ośrodków, celem odbycia przez nich kary więzienia. Powszechnie nie respektowana jest w Polsce zasada „leczyć zamiast karać”. MONAR nie robi nic, by Was chronić podczas leczenia. Co prawda każda z placówek odwołuje się w takich sytuacjach do instytucji nakładających karę, ale niemal zawsze bez skutku. Chodzi o to, by wystąpić o zmiany systemowe, a to może zrobić skutecznie tylko Stowarzyszenie MONAR jako wielka organizacja, a nie pojedyncze jego programy czy terapeuci.

 

Szanowni Koledzy Parlamentarzyści,

Od kilku lat próbuję zwrócić uwagę Stowarzyszenia MONAR na wymienione tu problemy, które są Wam dobrze znane. Stowarzyszenie MONAR ignoruje moje apele. Uważany jestem za przeciwnika społeczności terapeutycznych. Jest odwrotnie, jestem ich gorącym orędownikiem. Opowiadam się natomiast przeciw gnijącym strukturom i przeciw niechęci do modernizacji.

Społeczności terapeutyczne są dla społeczeństwa, a nie społeczeństwo dla społeczności terapeutycznych.

 

Z poważaniem i nadzieją na współpracę,

Jacek Charmast, Kierownik Centrum Redukcji Szkód MONAR w Warszawie