Powstanie Fundacji im. Amy Winehouse

Powstanie Fundacji im. Amy Winehouse jest już pewne.  Siedzibą stanie się jej dom w Północnym Londynie, w dzielnicy Camden. Oficjalna inauguracja nastąpi 14 września 2011 roku. Amy, gdyby żyła, skończyłaby tego dnia 28 lat.

Również tego dnia zostaną przedstawione główne cele, które będą przyświecać Fundacji. Ojciec Amy, Mitch Winehouse, stwierdził: „zamierzamy m.in. pomagać tym, którzy borykają się z uzależnieniem od substancji psychoaktywnych”. Przy okazji swoich wypowiedzi zwrócił uwagę na ważną kwestię: „Jeżeli nie stać cię na prywatną klinikę leczenia uzależnień, aby uzyskać pomoc jesteś skazany na czekanie w dwuletniej kolejce”.

W Gdańsku pacjenci na metadon czekają już od 10 lat –  Polska plasuje się na przedostatnim miejscu jeżeli chodzi o dostęp do leczenia substytucyjnego w Unii Europejskiej. Statystyki mówią, że na około 25- 29 tysięcy osób uzależnionych od opiatów w 2010 r. jedynie  8% korzystało z leczenia substytucyjnego. Wciąż istnieje wiele miejsc, w których nie funkcjonuje ani jeden program metadonowy (woj. Podlaskie, Podkarpackie, Warmińsko-Mazurskie, Pomorskie). Już w 2005 roku lekarze z Akademii Medycznej w Gdańsku argumentowali: „zwlekanie z podaniem metadonu przyczynia się do zwiększenia śmiertelności w tej grupie chorych, rozprzestrzeniania gruźlicy, HIV/AIDS, wirusowych zapaleń wątroby typu B, C i D”. Program, mimo licznych deklaracji, nie wystartował do tej pory…
(http://wyborcza.pl/narkopolacy/1,100609,9394026,Cud_metadonowy.html)

Leczenie osób uzależnionych od opiatów i innych substancji psychoaktywnych jest w dalszym ciągu zbyt mało dostępne.  Przyczyn jest wiele, między innymi to, że w świadomości wielu osób uzależnienie od narkotyków pozostaje kwestię „złej woli” i nie jest uznawane za chorobę. Już w 1964 roku kraje członkowskie WHO zgodziły się, że uzależnienie jest chorobą, którą można i powinno się leczyć. Przy obecnym stanie wiedzy i naukowo dowiedzionej skuteczności terapii substytucyjnej (wykorzystującej metadon czy buprenorfinę) zdumiewające jest, iż w bardzo wielu krajach jej dostępność jest mocno ograniczona lub żadna (chociażby w Rosji, gdzie problem osób przyjmujących narkotyki dożylnie jest ogromny – szacuje się, że jest to ponad 1.8 miliona osób w skali kraju).

Dramat Amy Winehouse uświadamia po raz kolejny, że nieskutecznie leczone uzależnienie jest chorobą śmiertelną, i że może ona dotknąć każdego. Ludzie biorą narkotyki z różnych powodów – niektórzy dla przyjemności, inni stosują je jako formę samo-leczenia. „Musimy zaakceptować fakt, że narkotyki istnieją od tysięcy lat i z całą pewnością nie przestaną istnieć w przyszłości – są częścią naszego społeczeństwa, czy nam się to podoba czy nie (…). Powinniśmy edukować ludzi na temat negatywnych skutków i krzywdy jaką może wyrządzić zażywanie narkotyków, okazać współczucie i zaoferować leczenie tym, którzy mają z tym problem, ale pozostawić w spokoju tych, którzy nikomu nie szkodzą” – zgodnie twierdzą Meghan Ralston i Tony Newman z Drug Policy Alliance w USA.

W chwilach takich jak ta, gdy w tragicznych okolicznościach ginie ktoś sławny i utalentowany, zwykle na moment uwaga społeczeństwa zostaje zwrócona na przyczynę śmierci. Rozpoczyna się dyskusja ze stale powracającym pytaniem: „czy można było temu zapobiec ?”. W Polsce z powodu przedawkowania umiera średnio około 250 osób rocznie (w roku 1995 było to 175 zgonów, w 2000 roku 310, w 2008 roku – 244). Sytuacjom takim można zapobiegać, należy tylko uwolnić się od stereotypów i podejmować skuteczne działania. Leczenie i wsparcie jest takim działaniem. Całkowita abstynencja nie zawsze i nie dla każdego jest osiągalna.