Handlarze narkotyków wygrywają kolejną bitwę niekończącej się Wojny Narkotykowej. Państwa, nawet ze wsparciem pandemii, nie mają żadnych szans

Przeanalizowaliśmy dla was najnowszy raport Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii, który opisuje wpływ sytuacji wywołanej COVID-19 na rynek narkotykowy. Choć wiele osób spodziewało się znacznych zakłóceń w dostawach i handlu głównie związanymi z zamknięciem granic, nic takiego się nie stało. Jest to kolejny dowód na to, że obecna polityka nie przynosi żadnych efektów, a nawet najbardziej restrykcyjne kontrole nie pomagają.

Narkotyki, w tym kokaina i heroina, przybywają do Europy każdą możliwą drogą w ilościach takich samych, a w niektórych przypadkach naw et większych, w porównaniu do poprzedniego roku. Transport powietrzny i morski wszelakich dóbr nie doznał zaburzeń przez co handlarze mogą dalej spokojnie wysyłać swój towar tymi kanałami. Nie brak im inwencji, służby z Wielkiej Brytanii odkryły 14 kg kokainy w transporcie maseczek i rękawiczek do walki z pandemią.

Szybkie dostosowanie do warunków 

Zorganizowane grupy przestępcze szybko dostosowały się do nowych okoliczności. Dystrybucja przeniosła się głównie do Internetu i korzysta z obecnych na rynku usług. Coraz częściej substancje psychoaktywne dowożone są do domu za pomocą kurierów rozwożących jedzenie bądź zakupy, z drugiej strony wzrosła ilość przesyłek pocztowych zawierających narkotyki.

Ceny i dostępność zmieniły się w niewielkim stopniu. W Polsce ceny wzrosły minimalnie, a dostępność do substancji została prawie niezachwiana. Zwiększenie ceny i trudności w zakupie zanotowały głównie Francja, Hiszpania i Norwegia.

Świetnie ma się sprzedaż online. W pierwszych 3 miesiącach 2020 sprzedaż marihuany za pomocą kanałów online, szczególnie darknetu, wzrosła o 27% w stosunku do ubiegłego roku. Od bezpośrednich spotkań w opustoszałych miastach, klienci wolą dokonywać bezpiecznych transakcji w Internecie korzystając z kryptowalut.

Czym zajmuje się policja w dobie COVID-19? 

Doszło także do zmiany priorytetów w działaniach policji. Wypełniając nowe obowiązki związane z pandemią, służby nie mają czasu na ściganie handlarzy narkotyków i tym samym nękanie samych użytkowników. W Polsce ta zależność niestety nie działa. Według najnowszych statystyk dotyczących popełnionych przestępstw w Warszawie w okresie od 12 marca do 12 maja 2020 roku policja zatrzymała 490 osób za posiadanie narkotyków, a tylko 5 osób za handel nimi. W analogicznym okresie w 2019 roku zatrzymano 525 osób za posiadanie oraz 31 osób za handel.

Wnioski są dwa. Policja widocznie nie ma czasu na prowadzenie skomplikowanej działalności operacyjnej, a nowe techniki komunikacji i sprzedaży pozwalają na bezpieczniejszą działalność handlarzy. Drugi wiąże się z największą patologią tego systemu – ścigani i karani są głównie użytkownicy, których podczas pandemii zatrzymano 100 razy więcej niż sprzedających substancje.

Przed Europą wielkie wyzwanie. Będzie musiała mierzyć się z recesją, bezrobociem i tysiącami osób, które szukając ukojenia będą sięgać po substancje psychoaktywne. Na negatywne skutki z tym związane państwa mogą odpowiedzieć w dwojaki sposób, zapewniając opiekę społeczną i medyczną, albo egzekwując szkodliwe prawo kryminalizujące użytkowników. Tylko po co kontynuować projekt, który nigdy nie działał?

Adam Stasiak